Najważniejszą arterią Dęblina jest ulica Warszawska, którą po wybudowaniu twierdzy nazywano Iwangorodzką, a po uzyskaniu niepodległości Dęblińską. Tutaj w okresie międzywojennym wybudowano szereg kamienic, których fronty ozdobiono balkonami. Do obecnych czasów wiele z tych balkonów przetrwało w niezmienionej formie. Jednak jest ich coraz mniej ponieważ nie spełniają współczesnych norm bezpieczeństwa, są wymieniane podczas remontu, wywożone na złom.
Wielokrotnie, gdy chodziłam na zakupy „do miasta” podziwiałam kunszt dawnego kowalstwa na balustradach i wspornikach dwóch balkonów po stronie nieparzystej pod numerami 11 i 15. Aktualnie pozostał jeden. Wyjątkowej urody balkon znajduje się pod numerem 15. Artystycznie kute elementy balustrady oraz wsporniki przypominają o świetności i zamożności właściciela. Przed wojną w budynku mieściła się piekarnia Żyda Kamińskiego. Taki sam balkon można zobaczyć na lubelskiej starówce w hotelu Alter*****.
Wśród innych balkonów elementy zdobień balustrad przybierają dwie formy. Pierwsze mają „szlaczki” stylizowanego krzyża u góry i na dole np. w kamienicy T. Szczepańskiego (nr 20), M. Filipka (nr 82). Na drugich występują meandry, czyli geometryczne ornamenty w formie poziomego pasa, złożonego z powtarzających się układów linii załamanych wielokrotnie pod kątem prostym. Niektórzy dęblinianie po ornamentach balkonów rozpoznawali budynki polskie i żydowskie.
Do fasady budynku „starej poczty” (nr 70), od podwórza „przyklejona jest kuczka”. Jest to zabudowany balkon, na którym zamożniejsi wyznawcy judaizmu spożywali posiłki w czasie święta Sukkot, czyli Święta Szałasów, Namiotów przypadającego we wrześniu. Był to ich sposób na upamiętnienie 40-letniej wędrówki przez pustynię po ucieczce z Egiptu
Kamienice z ozdobnymi żeliwnymi balkonami są pamiątką architektoniczną po dawnych mieszkańcach Ireny. Gdy się intensywnie wsłuchamy, to ich rozmowy w języku polskim i jidysz brzmią jeszcze niczym echo w starych murach.
Grażyna Szczepańska