Profesor Jarosław Wójcik, szef Szpitala Kardiologii Inwazyjnej “Ikardia” w Nałęczowie zoperował w piątek pacjenta z objawami rozwijającego się zawału i podejrzeniem zarażenia covid-19. Przy zabiegu asystowała lek.med. Maja Pęcherz.
Pacjent trafił do szpitala zakaźnego w Puławach z podejrzeniem zakażenia koronawirusem. Dodatkowo miał objawy rozwijającego się zawału ściany przedniej. Po wykonanej diagnostycznej koronarografii, prof. Jarosław Wójcik, szef “Ikardii” podjął decyzję o natychmiastowej angioplastyce ze stentem najważniejszej tętnicy dla serca – tętnicy międzykomorowej przedniej (LAD). Zabieg przywrócił prawidłowy przepływ krwi. Wszystko zakończyło się szczęśliwie – pacjent czuje się dobrze.
– Proces leczenia zawału serca był taki sam, jak we wszystkich innych przypadkach. Różnił się tylko tym, że zostały wprowadzone superspecjalistyczne metody ochrony personelu po to, żeby nie doprowadzić do zarażenia zespołu zabiegowego – wyjaśnia prof. Jarosław Wójcik, szef Szpitala Kardiologii Inwazyjnej „Ikardia” w Nałęczowie.
Zabieg odbył się w szpitalu zakaźnym w Puławach. Przy zabiegu asystowała lek. med. Maja Pęcherz z puławskiego szpitala. Zadbano o ochronę lekarzy, jak również o to, aby nie doszło do ewentualnego rozprzestrzenienia się wirusa w szpitalu.
– Chodzi nie tylko o kombinezony, gogle, ale także tzw. drogę brudną i czystą, aby nie doszło do ewentualnego rozprzestrzenienia się zakażenia w szpitalu. To zostało profesjonalnie przygotowane przez szpital w Puławach. Dlatego myślę, że ryzyko zabiegu było dla nas stosunkowo niewielkie – zapewnia profesor Jarosław Wójcik. – Natomiast na drugiej szali mieliśmy młodego chorego z bezpośrednim zagrożeniem życia z powodu bardzo dużego zawału serca ściany przedniej. Jedynie zabieg angioplastyki z implantacją stentu był dla niego szansą na przeżycie. Istniało duże ryzyko, że jeśli przejdzie zakażenie koronawirusem skąpoobjawowo, to może umrzeć z powodu nieleczonego zawału serca – dodaje.
– Miałem okazję zobaczyć niezwykłą, pełną poświęcenia i braku lęku pracę w ekstremalnych warunkach całego zespołu lekarzy, pielęgniarek i ratowników SORu w puławskim szpitalu. Bez ich zaangażowania przeprowadzenie tego zabiegu nie byłoby możliwe. Wszyscy powinniśmy zdjąć czapki z głów przed nimi – podkreśla prof. Jarosław Wójcik.
/fot. ikardia.pl/