Dęblin: Irenka zalewa posesje na ul. Stawskiej i 1 Maja (zdjęcia)
Mieszkańcy ulicy Stawskiej i 1 Maja w Dęblinie skarżą się, że podczas tegorocznych zrzutów wody ze stawów rybnych w Rykach rzeka zalewa im posesje. Mieszkańcy składają wnioski o umorzenie ostatniej raty podatku. Radny oraz część mieszkańców składają pozwy do sądu.
Od ponad tygodnia część posesji oraz komórka na drewno Pana Kamila stoi w wodzie. Sytuacja podobnie wygląda u innych mieszkańców ulic Stawskiej i 1 Maja w Dęblinie. Zalane posesje, zatopione nowe nasadzenia drzew i krzewów, ogródki warzywne, podtopione ule. Woda stoi także w piwnicach świetlicy środowiskowej (budynek dawnego MDK-u). Wszystko przez niekontrolowane zrzuty wody ze stawów rybnych w Rykach i zarośniętą rzekę Irenkę.
– Występowanie wody z koryta rzeczki spowodowane jest zrzutem wody ze stawów hodowlanych w Rykach. Kiedyś przed spuszczaniem wody koryto rzeczki czyszczono, więc nie było aż takich podtopień. Problem nasila się od końca sierpnia. Ten rowek, popularnie zwany Irenką, jest obecnie zarośnięty i drożność kanału jest niewystarczająca aby odprowadzić aż taką ilość wody. Chwasty, zarośla i zanieczyszczenia stałe, mogące blokować przepływ wody, były kiedyś likwidowane. Bodajże rok temu, przed zrzutem wody, pracownicy chodzili i wykaszali chwasty w korycie rzeczki. W tym roku traktor przejechał wzdłuż rowu i oczyścił jedynie jego brzegi, zostawiając zarośla w tym tatarak, w korycie rzeczki. Teraz roślinność blokuje przepływ wody a ona występując z brzegów rozlewa się na boki. Gdyby rów był drożny to woda popłynęłaby do Wieprza, nie wyrządzając szkody – mówi Pan Kamil Łuczyński, mieszkaniec ul. Stawskiej w Dęblinie. – Dziwię się, że w niekontrolowany sposób woda jest wypuszczana ze stawów. Powinien być prowadzony nadzór nad odprowadzeniem wody. Puszczenie wody i brak zainteresowania tym, co się dalej dzieje, to nieporozumienie – dodaje.
Pan Kamil kupił i zasadził w tym roku drzewa i krzewy o łącznej wartości ponad 300 złotych. – Syn kupił, zasadził a teraz stoi to wszystko w wodzie. Ciekawe, co z tym teraz będzie, czy rośliny się nie zmarnują. Woda jest również w komórce, gdzie znajduje się drewno opałowe, które od wody może zgnić, zbutwieć i nie będzie nadawało się do palenia w piecu – mówi Pan Andrzej Łuczyński, mieszkaniec ul. Stawskiej w Dęblinie.
Radny Rady Miasta Jarosław Wojtyś, który także ma posesję przy ulicy Stawskiej potwierdza tegoroczną sytuację dotyczącą utrzymania drożności rzeczki.
– Ta woda była co roku, zalewani byliśmy zawsze – raz bardziej, raz mniej ale w tym roku jest masakra. Kiedyś włodarze doszli do wniosku, że trzeba brzegi Irenki utwardzić i nabrzeża wyłożone są takimi płytami jumbo. I to było super. Co roku przychodzili kosiarze, kosili koryto tej rzeczki i ta woda spokojnie schodziła. Nie raz wylewała, jak gdzieś się zrobiła tama, bobry zbudowały lub jakiś mostek się zapchał. Natomiast w tym roku akurat byłem w pasiece jak przyjechał traktorzysta z jakąś taką kosiarką zamontowaną i skosił tylko pobocza. Nie skosił środka koryta. Byłem przekonany, że potem przyjdą kosiarze i skoszą. No ale po dwóch dniach spuszczono wodę, żaden kosiarz się nie pokazał i stało się tak jak się stało – relacjonuje. – Zamiast ulepszyć ten przepływ to dodatkowo ta trawa, którą skoszono z brzegów wpadła do środka rzeczki i nastąpił skutek odwrotny do zamierzonego – dodaje.
Radnemu razem z wodą przypłynęły do sadzawki bobry, które ścięły drzewa. Nie mówi o dużych stratach, jednak boi się, że przez mocno namięknięty teren przewrócą się jego ule. – Natomiast sąsiadom pozalewało posesje, niektórym komórki. Piwnice dawnego MDK-u też są pozalewane – mówi Wojtyś.
– Rozmawiałem z Nadzorem Wodnym w Rykach. Pan, który tam jest powiedział mi, że kilka lat walczył z tą wodą. Poinformował, że rzeczywiście ten właściciel stawów ma pozwolenie na spuszczanie wody. To jest pan z Kocka i wychodzi na to, że niewiele go obchodzi, że zalewa ludzi z Dęblina – mówi radny.
– Posiadamy pozwolenie wodno-prawne, wszystko odbywa się legalnie. Te rowy, o które my mamy dbać to konserwujemy na bieżąco. Dalej to już Wody Polskie się tym opiekują – Witold Rapacewicz z Gospodarstwa Rybackiego KOCK Sp. z o.o..
Jak informuje Beata Siedlecka Burmistrz Dęblina, pracownicy Urzędu Miasta monitorują ilość spływającej wody. Interweniowali także w tej sprawie w Nadzorze Wodnym w Rykach. – Z informacji uzyskanych z Nadzoru Wodnego wynika, że prace konserwacyjne, mające na celu udrożnienie koryta rzeki Irenka zostały przerwane w związku ze zrzutem wody ze stawów rybackich. Dalsza realizacja prac może nastąpić po obniżeniu się poziomu wody w korycie rzeki. Uzyskano również informację o zmniejszeniu ilości zrzucanej ze stawów wody, która spływa rzeką Irenką i kanałem “Z”. – wyjaśnia Beata Siedlecka, Burmistrz Miasta Dęblin. – Upominamy zarządcę wód, aby wykonywał swoje prace na terenie miasta rzetelnie i terminowo, gdyż zaniedbania w tym względzie dotykają naszych mieszkańców – dodaje.
Rzecznik Państwowego Gospodarstwa Wodno Wody Polskie Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Lublinie zapewnia, że rzeki są na bieżąco koszone i utrzymywane, w zależności od potrzeb i zgodnie ze zdiagnozowanym stanem robione jest to jedno lub dwukrotnie w ciągu roku.
– Nadzór wodny w Rykach w tym momencie konserwuje rzekę. Jako wody polskie zleciliśmy roboty konserwacyjne na usunięcie z koryta rzeki ewentualnie istniejących zatorów z roślinności. Wymogi środowiskowe i obostrzenia Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska nie pozwalają na przeprowadzenie we wcześniejszym okresie tych prac. My musimy wystąpić z wnioskiem o prace utrzymaniowe i konserwacyjne do RDOŚ w Lublinie. Tam jest to opiniowane i dopiero otrzymujemy decyzję, która nas upoważnia, żeby wejść i wykonać prace. Nie wszystko można wykonać interwencyjnie. Prace planowane podlegają zatwierdzeniu i muszą być zgodne z prawem ochrony środowiska. To z naszej strony wszystko zostało dotrzymane – wyjaśnia Jarosław Kowalczyk, rzecznik prasowy PGW Wody Polskie Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Lublinie. – Sytuacja na rzece jest kontrolowana, monitorowana przez naszych pracowników nadzoru wodnego. Chcemy, aby jak najmniej ta sytuacja była dokuczliwa. Bezpośrednim powodem powstania podtopień jest zrzut wody ze stawów hodowlanych w Rykach. Właściciel stawów od kilku tygodni prowadzi ten legalny zrzut wody w oparciu o pozwolenie wodnoprawne – mówi.
– Zaraz po Pańskim telefonie do nas (tel. od redakcji, przyp.red.) uruchomiliśmy służby, aby zweryfikować Państwa monit. Sytuacja zostanie uregulowana niezwłocznie – zapewnia rzecznik.
Jak dalej informuje Jarosław Kowalczyk, w środę pracownik Nadzoru Wodnego w Rykach przeprowadził przegląd tego odcinka rzeki w obecności pracowników Urzędu Miasta w Dęblinie pod kontem naturalnych zatorów, których nie stwierdzono.
Mieszkańcy składają wnioski do urzędu. Radny oraz część mieszkańców składają pozwy do sądu
Podczas weekendu wody w Irence ponownie przybyło. – Przeżyłem tu 53 lata, zimę stulecia, roztopy po tej zimie – nigdy nie było tak jak jest dzisiaj (poniedziałek, 28.09.2020). Przed chwilą rozmawiałem z sąsiadką, której brakuje 2 cm do tego, żeby woda wlała jej się do domu. Mówi, że śpią przy zapalonym świetle, żeby mąż jak wstaje widział czy woda nie wchodzi. Przecież to jest nie do pomyślenia. Jestem pewien, że dokonano kolejnego zrzutu. Na pewno nie jest to woda z opadów – mówi radny Jarosław Wojtyś. – Postanowiliśmy ze wszystkimi sąsiadami, którzy są zalani, złożyć wnioski do burmistrza Dęblina o umorzenie czwartej raty podatku. Natomiast ja ze swojej strony, oraz kilku mieszkańców postanowiliśmy złożyć pozwy przeciw Nadzorowi Wodnemu w Rykach do sądu na drodze cywilnej – dodaje.