Dęblin: Podjęli wyzwanie Ekstremalnej Drogi Krzyżowej. Pokonają nocą pieszo ponad 40 kilometrów (zdjęcia)
Deszcz i zimno nie zniechęciło ich do wzięcia udziału w Ekstremalnej Drodze Krzyżowej. W trasę wierni wyruszyli dziś około godziny 19.00 po mszy świętej w kościele p.w. Chrystusa Miłosiernego w Dęblinie.
Wydarzenie ma już wieloletnią tradycję. Tym razem uczestnicy podążają dwiema trasami. Krótsza, 44-kilometrowa rozpoczęła się pod kościołem p.w. Chrystusa Miłosiernego w Dęblinie, następnie prowadzi przez Masów – Bobrowniki – Krasnogliny – Stawy – Brzeziny – Rokitnię Stara – Stężyca – Dęblin.
Nieco dłuższa, bo 46-kilometrowa prowadzi przez: Dęblin – Borowa – Wólka Gołębska – Puławy – Łęka – Podmieście – Regów Stary – Borek – Zajezierze – Dęblin.
Pani Zofia Mikusek z Dęblina w Ekstremalną Drogę Krzyżową wyruszyła po raz trzeci. Pokonuje trasę z modlitwą za bliskich.
Dlaczego postanowiła pani iść na Ekstremalną Drogę Krzyżową? Jest zimno, pada, nadciąga noc…
Bo to jest bardzo wielkie przeżycie. Już trzeci raz spróbuję pokonać trasę. Dwa razy mi się udało. Myślę, że uda się i teraz. Wprawdzie idę przy rowerze, no ale myślę, że może dam radę. Inaczej kręgosłup mi nie pozwala, dlatego muszę mieć takie podparcie.
Za pierwszym razem skończyłam trasę o godzinie 5:45, za drugim o 4:45. No myślę, że może i tym razem się uda. Czas w jakim pokonam drogę zależy też od koleżanki, która obok mnie będzie szła. Skoro ona ze mną idzie to czasami trzeba pomóc, poczekać. Bo sama to bym siadła na rower, zakręciła i pojechała. A tak to trzeba pomagać jedno drugiemu.
Z jakimi myślami pokonuje się Ekstremalną Drogę Krzyżową?
Moją główną myślą jest przede wszystkim pokój na Ukrainie i na całym świecie. No i podziękowanie za wszystko co moja rodzina otrzymała. A mam czwórkę dzieci. Każde dzieciątko ma swoje dzieci. Mam ośmioro wnuków – pięciu wnuków i trzy wnuczki. W szczególności idę jeszcze bardzo bardzo podziękować Panu Bogu za to, że obdarzył moje dziecko w pięć lat po ślubie dzieciątkiem. I za tego Jasia chcę bardzo bardzo mu podziękować. Były przeszkody, ale za to, że się narodziło, no to babcia chce teraz podziękować. To też jest jedna z moich przewodnich myśli, żeby Bogu podziękować. Ale też za wszystko, bo bardzo dużo moje dzieci, moja cała rodzina dostawała. Idę także z myślami o tych, którzy już odeszli z mojej rodziny, żeby tam ich Pan Bóg przyjął do siebie. Jak się idzie drogą no to się wszystkich pamięta. Odmawiam obiecane modlitwy. Przez całą noc jest dużo czasu na to.
Najtrudniejsze momenty z poprzedniej Drogi?
Są chwile, kiedy przychodzi taki kryzys. Ale to się człowiek chwilę zatrzyma, powie “Panie Jezu, ja chcę jeszcze dalej”, no i się idzie dalej, jedzie dalej. 16 razy już byłam w Częstochowie. 7 razy udało mi się być bez podpórki, reszta to przy rowerze i na rowerze bo już kręgosłup inaczej nie pozwalał.
Chciałabym i dzisiaj dojść. Obiecuję wszystkim modlitwę i proszę o modlitwę, o wsparcie.